Witajcie :)
Mam nadzieję, że jeszcze dorwałam Was przed wypadem na łono natury :D
Nie da się ukryć, że w sezonie letnim ruch w blogowym świecie nieco spowalniana na poczet szaleństw plenerowych,
tym bardziej
za to że mnie odwiedzacie,
znajdujecie czas, żeby przycupnąć na chwilę z kawką, tudzież czymś bardziej wyskokowym, jak owocowy koktajl oczywiście:D
znajdujecie czas, żeby przycupnąć na chwilę z kawką, tudzież czymś bardziej wyskokowym, jak owocowy koktajl oczywiście:D
Dzisiaj to co tygryski lubią najbardziej czyli metamorfoza :) Taki oto cudaśny przedmiot ostatnio wpadł w moje ręce. Wieszaczek i listownik w jednym.Bardzo spodobała mi się jego forma, do tego to serducho,eh cud, miód i orzeszki!! :D
Oczywiste było, że wymaga on przeróbki, nie wiem co autor miał na myśli, ale te króliczki, na dziwnym dość pejzażu nijak nie trafiły w mój gust i chyba nie tylko mój ;)
Proces ozdabiania oczywiście zaczął się od rozczłonkowania wszystkiego co się tylko dało.
A dało się usunąć króliczki, które już pokicały do szuflady i czekają na wielkanocny czas ;)
Udało się też oderwać przednią część - wypust, czyli schowek na listy i papierzyska wszelakie, który zaraz po oderwaniu został przetarty papierem i zamalowany, co by zakryć to coś co imitowało pejzaż ;)
O ile elementy opisywane dotąd nijak nie wpisywały się w mój klimat, to sama deseczka z wyciętym sercem i niebieskimi punkcikami była już niczego sobie.
Zastanawiałam się czy nie pozostawić jej takiej, co by stanowiła już bazę do dalszej pracy i pobawić się jedynie w dopasowanie motywu z przodu wieszaka....ale jak widać nic z tych planów nie wyszło ;)
Jak postanowiłam tak tło, czyli bazę zmieniłam. Naszło mnie na kropki,czyli jeden z podstawowych motywów szanującej się dekupażystki ;) Tak, tak, wiem, że takie tło, a raczej kropy można samemu namalować, ale czy nie po to stworzone są takie "bazowe" kropkowo, paskowo, kratkowe motywy, co by życie nam ułatwiały?! :D Oczywiście, żeby nie wyszło na to, żem leniwa, to oczywiście kilka razy o własnoręczne malowanie pasków się pokusiłam ~klik~ ~klik~
Użyłam tu klejenia metodą na żelazko, niezawodnej i niezbyt czasochłonnej. Bo po co czas tracić na klejenie metodą "na palucha",szczególnie na takich powierzchniach,kiedy można go spożytkować, na to co najprzyjemniejsze (przynajmniej dla mnie), czyli postarzanie pracy :)
A weź kobieto i dobierz teraz motyw na listownik, tak by pasował do zakropkowanej deseczki z serduchem...
Po komentarzach do poprzedniego posta, wiem, że Wy też tak macie, eh, mało to pocieszające :D
Ale tym razem naprawdę, żadna, ale to żadna serwetka nie pasowała,szukałam w ciemnych odcieniach brązu, tak dla kontrastu.
Owszem klika było, ale żadna nie wpisywała się tematycznie, "chocolate" na wieszaczko-listownik? a skąd! ;)
Uratował mnie papier z serii malarstwo współczesne firmy ITD, przecudnej urody,ale o tym już wspominałam, kiedy używałam go ~klik~ po raz pierwszy :)
Nie ukrywam, że troszkę się wahałam, czy aby na pewno pasuje do całości, ale z efektu końcowego jestem zadowolona.
Kiedy motywy zostały już przyklejone (a jeszcze niepostarzone) zajęłam się bieluśkim wciąż obramowaniem całości. Białe, pofalowane obramowanie, pomalowałam cienką warstwą brązowej farby. Obramowanie było fabrycznie już polakierowane, więc nie używałam tym razem woskowania do przecierania, tylko wprost na białe elementy nałożyłam brązowy odcień. Kiedy ten wysechł, całość przetarłam papierem, większość ciemnej farby odeszła, pozostawiając ślady obdarcia, do tego mocne przetarcia już na samych kantach i zagięciach, aż do samego drewna i nic więcej już nie trzeba :)
Postarzanie motywów zaczęłam, "od wejścia" ciemnymi brązami na kremową kropkową bazę, żeby po chwili "pociapać" gąbką te ciemne punkciki białą farbą.
Motyw kwiatowy rozjaśniłam, również przy pomocy takich właśnie punktowych naleciałości z białej farby, tak żeby stanowił spójną całość z resztą przedmiotu. Do tego oczywiście ciemne punkciki, imitujące te na starej fotografii wystawionej na działanie światła i kurzu ;)
Najmniej pracy wymagały gałeczki, które chyba były najbardziej vintage z całego przedmiotu, cudnie obdarte z farby, potrzebowały jedynie delikatnego muśnięcia brązem :)
Ciekawa jestem która wersja przed czy po
Wam przypadła do gustu,
zrozumiem jeśli wybierzecie tę z króliczkami,
w końcu o gustach się nie dyskutuje :D
Myślę, że słowem, które najlepiej oddaje klimat tej pracy jest
vintage,
w końcu nie mogło być inaczej,
kiedy ten niezmiennie w mojej duszy gra ;)
Życzę Wam pięknego weekendu,
pozdrawiam gorąco,
paniKa :)
Wam przypadła do gustu,
zrozumiem jeśli wybierzecie tę z króliczkami,
w końcu o gustach się nie dyskutuje :D
Myślę, że słowem, które najlepiej oddaje klimat tej pracy jest
vintage,
w końcu nie mogło być inaczej,
kiedy ten niezmiennie w mojej duszy gra ;)
Życzę Wam pięknego weekendu,
pozdrawiam gorąco,
paniKa :)