niedziela, 12 maja 2013

Rowerowy kwietnik, poziomkowy gąszcz

Pogoda jak to w weekend nie rozpieszczała
nie sprzyjała też fotografowaniu,
ale udało się znaleźć chwile z "pomyślnym światłem",
i mogę zaprezentować Wam efekt końcowy zapowiadanego na FB
kwietnikowego DIY :) 

Pierwszy z nich to bratkowóz - czyli najlepsza fura we wsi :D
Rowerowy kwietnik miał już premierę rok temu, spodobał się i miał pozytywne recenzje ;)
Po sezonie wymagał małej reanimacji i odświeżenia koloru.
Dzisiaj mam możliwość poddania go waszej ocenie
i mam nadzieję zainspirowania Was do działania :)


Przyznajcie się  kochani ile takich rowerów wyrzuciliście? Spokojnie, ja też mam kilka na sumieniu, bo kiedyś przez myśl mi nie przeszło,że można je wykorzystać w tak rewelacyjny sposób.
Ten jest na swój sposób wyjątkowy, bo jest to pamiątka po moim wujku. Może wyda wam się to zabawne, ale nie wyobrażałam sobie, żeby wylądował na złomie, nie sposób się go pozbyć. Zapewne wujek na tego landrynkowego rumaka by nie wsiadł, ale rower dostał drugie i mam nadzieje, że będzie jeszcze długo służył ;)



U mnie kolorystyka iście letnia, ale miało być pozytywnie, a sam  rower bez kwiatów jest ozdobą sam w sobie. Róż plus mięta, dla mnie połączenie idealne. Rower delikatnie oczyściłam i pomalowałam. Co prawda nie rozkręcałam go, wtedy na pewno byłoby łatwiej dotrzeć do wszystkich zakamarków, ale i tak malowało się go dobrze. Koszyk znajdujący się z przodu jest oryginalny, został odświeżony miętowym odcieniem, z tyłu bielona skrzynka po owocach (z odzysku).


Nie sposób było nie przemycić odrobiny decoupage'u, tak więc siodełko i dzwonek dostał serwetkowe odzienie w postaci  motywu różowej, drobnej krateczki ;) Nic to, że serwetka troszkę się na siodełku pomarszczyła, najważniejsze, że nikt nie widział mnie w akcji, prasować rower?? tego jeszcze nie było! :D Ale metoda klejenia na żelazko i tu się sprawdziła.


Jeśli chodzi o mocowanie roweru, to najlepszym rozwiązaniem są metalowe pręty, które wbijamy w ziemię i zaczepiamy o rower. Rower mocujemy już pod obciążeniem jakie dają doniczki, wtedy mamy pewność, że ten się nie przewróci :) W inspiracjach widzianych choćby na Pintrest, rowery mają koła razem z oponami, ja zostawiłam same obręcze, dętki były już zużyte i co tu dużo mówić, nie na rękę byłoby ciągłe dopompowywanie powietrza, zatem ta opcja jest lepsza ;)


Na rowerze królują moje ukochane bratki, tegoroczne są drobniejsze od zeszłorocznych, do tego cudnie pachną. Kiedy te przekwitną ich miejsce zajmą inne kwiaty i tak aż do pierwszych przymrozków. 
Jeżeli możecie sobie pozwolić na taki kwietnik, macie miejsce i wolną przesteń do zagospodarowania, jesteście posiadaczami takich rowerowych okazów, zachęcam do działania. Wystarczy farba, wolne popołudnie i do roboty! Zachwyty sąsiadów - bezcenne :D

 ***
Drugi kwietnik to drabina - czyli poziomki pnące się po szczeblach eko kariery ;)
Drabina dopiero w tym roku dostała kolor (odstraszała czernią)czyli róż o kilka tonów ciemniejszy niż ten na rowerze, Jak widać u mnie w tym sezonie rządzi róż i już!  :)



Z pokazaniem ten drabinowej inspiracji chciałam się wstrzymać do momentu, aż poziomki bardziej się rozrosną i powstanie prawdziwy gąszcz.  Wtedy tworzy się naprawdę piękna zielona kaskada, a jak poziomki mają już owoce....bajeczny obrazek ;)

Przy drabinie jest zdecydowanie mniej pracy, ale pomysł na kwietnik myślę, że równie oryginalny jak ten wyżej :) Na trzech szczeblach królują poziomki, na najniższym stopniu przycupnęły słonie. Nie chciałam stawiać tam skrzynki z roślinkami, bo ten pułap dostępny jest dla zwierzaków, a wiadomo, że one potrafią wyrządzić wiele szkody ;)
Deski przeciągnęłam zieloną farbą, ale z tego co widzę w następnym sezonie będą  musiały być już wymienione na nowe, te troszkę spróchniały ;)


O co chodzi z tymi poziomkami? ;) Zaczęło się od jednej niewinnej sadzonki wykopanej....czubkiem buta podczas jednego ze spacerów ;) W tym roku są na drabinie, w ogródku, w brzozowej skrzynce, na skalniaku...długo by wymieniać. Uwielbiam ich smak i zapach, do tego nie są wymagające w uprawie, mam wrażenie, że rosną wszędzie, u mnie rozpełzają się jak oszalałe, mniam! :D  
Na pewno jeszcze o nich wspomnę.


Kolejna inspiracja z cyklu tanio a efektownie.
 A jakie pole do popisu i wykazania się kreatywnością :)
Ciekawa jestem czy już tworzyliście takie kwietniki, 
a może posiadacie inne okazy na swoich balkonach i w ogródkach? :) 
U mnie zostały jeszcze dwa  "górale", ojj te ramy aż się proszą o skrzynki z kwiatami,
o innych drabinach już nawet nie wspomnę ;)
Ale póki co inne decu rzeczy czekają na wykończenie,
choćby majowa Dream Teamowa inspiracja,
o tym już wkrótce :)

pozdrawiam, paniKa :)

8 komentarzy:

  1. R-E-W-E-L-A-C-J-A !!!
    nic więcej nie napiszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny pomysł:) Ja też mam stary rower - czeka:) Na chwilę natchnienia:)Twój ogród prezentuje się cudownie:) I te poziomki....mmmmm:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaa!!!!!!!!!!
    Piękne to!!!!
    Roweru nie mam, ale drabina taka stoi u mnie w piwnicy...więc, może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hi, hi. Ale piękny ten rowerek-kwietnik. Cały ogród musi prezentować się przepięknie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że pomysł Wam się spodobał :) Ja od dłuższego czasu przyglądałam się takim kwietnikom i do nich wzdychałam, aż wreszcie przyszedł ten moment, żeby coś samemu zmajstrować :) Jak tylko same coś wykombinujecie koniecznie podeślijcie zdjęcia, chyba, że te cuda będzie można oglądać na waszych blogach :) Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  6. Siodełko i dzwonek w różową kratkę mnie rozłożyło na łopatki, brawo ! :)
    A skoro wrócisz jeszcze do poziomek to daj też zdjęcia w owockami :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.