wtorek, 30 października 2012

Zmalowałam ciąg dalszy


Lepiej późno niż....później ;)

O serii obrazków  wspominałam w poście Zmalowałam coś! przedstawiłam wtedy pierwszy z obrazków. Sprawdziłam kiedy to miało miejsce i  ku mojemu zaskoczeniu, nie aż tak dawno... bo cóż to jest miesiąc czasu ;)

Ale jak już się zawzięłam to trzy kolejne obrazki powstały za jednym zamachem! Technika oczywiście ta sama, czyli deseczka pomalowana na biało, motyw z papieru Calambura i delikatne cieniowania. Mogę zatem oficjalnie uznać, że seria kuchennych obrazków w tonacji pastelowej została właśnie zakończona, a prezentuje się następująco:






Nie ukrywam, że jednak przecieranie, z farby obdzieranie, patynowanie czy też w końcu kropkowanie są zdecydowanie bliższe mojemu sercu, ale warto spróbować czegoś nowego, żeby móc rozwijać warsztat ;)
Deseczek z takim pięknym obramowaniem zostało mi już niewiele, są za to inne do wykorzystania, co z nich powstanie...to pytanie nurtuje wielu, jedno jest pewne zostaną poddane obróbce i dostaną nowe oblicze, czy lepsze, tego już nie jestem pewna ;)

pozdrawiam, paniKa :)

środa, 24 października 2012

Okienne rewolucje

Post z dedykacją dla wszystkich osób, które nie lubią myć okien. Chociaż raz można się wyżyć, bez ponoszenia żadnych konsekwencji za te wszystkie smugi, które zostawały na szybach ;)

Potrzebujemy do tego starego okna, młotka, okularów ochronnych i kilka porządnych ciosów wymierzonych wprost z szybę!
To pierwszy krok do... zrobienia wieszaczka-ramki, pomysł na niego już dawno się zrodził w mojej głowie, wreszcie udało mi się go zrealizować. Takie ramki z  zawieszkami oczywiście oferują sklepy z artykułami do wystroju wnętrz....aaaale czy można sobie odmówić tej przyjemności i  pokuszenia się o taki własnoręcznie wykonany? :) 

 A więc po kolei :
  • wybrałam do tego celu stare okno z drewnianą ramą;
  • następnie zbiłam szybę, delikatnie, oczywiście w okularach, co by nie oberwać kawałkiem szkła i dotrwać do kolejnego etapu ;)
  • moje okna były słusznych rozmiarów, ale takie jakich potrzebowałam, dzielone, idealne żeby odciąć część jaka jest nam potrzebna do otrzymania ramki;
 
  • po odcięciu potrzebnego kawałka, przyszedł czas na najbardziej pracochłonny etap, czyli pozbywanie się tony kitu szlifowanie, szorowanie...
 
  • kolejny etap to nawiercenie dziurek niezbędnych do przeciągnięcia sznurka, linki, drucika (ja wybrałam zwykły bawełniany sznurek, bo taki idealnie pasował do całości), dziurki powstały w chwilę, drewno wiekowe więc wiertło wchodziło jak w masełko ;)

  • pozostało tylko przeciągnąć sznurek i przymocować go, ja użyłam do tego małych gwoździ, wbitych w zewnętrzną stronę ramy, nawinęłam na nie sznurek, naciągnęłam go, a gwoździe zagięłam do góry;
  • na sam koniec jeszcze raz przeszlifowałam całość, wyrównałam powierzchnie, przy okazji zdrapując jeszcze miejscami farbę (schodziła idealnie), dla uzyskania lepszego efektu postarzenia;
Ramka w wykonaniu dość pracochłonna, bo taki sobie materiał do obróbki wybrałam. Mniej czasu zajęłoby gdybym kupiła gotowe listwy, zbiła je w ramkę i zamontowała linkę, aaaale nie oszukujmy się efekt nie byłby już ten sam :)
Mój "obdrapaniec" przedstawia się następująco :







Została jeszcze część ramy a właściwie 2/3 okna, pomysł na wykorzystanie tych desek już mam :) Okien jest więcej, to potraktowałam w celach testowych, sama do końca nie byłam przekonana, czy przypadkiem to drewno nie rozpadnie się w rękach, ale starowinki całkiem nieźle się trzymają.

Wieszaczek na kartki, karteluszki, przepisy, sentencje, zdjęcia zrobiony (jak widać nawet kwiatek udźwignął ;) z następnym będzie już łatwiej i pewnie szybciej :)

Może Wy macie jakiś pomysł na wykorzystanie takich okiennych ram?

pozdrawiam, paniKa :)

piątek, 12 października 2012

Kogut w ziołach

Ciąg dalszy zmagań z deseczkami, a raczej wykorzystania możliwości jakie dają :)

Tym razem wieszaczki, sztuk dwie, opcję do wyboru: pozioma i pionowa ;)
O pomyśle z wykorzystaniem deseczek na wieszaki wspominałam w poście Zmalowałam coś  wczoraj pomysł doczekał się realizacji :)

Pierwszy wieszak w ziołowym wydaniu. Motyw zapewne dobrze wam znany, idealnie pasował do gabarytów deseczki. Deska została pomalowana na biało, a ranty solidnie przetarte, założenie jak w większości moich prac im starzej tym lepiej  :) Dokręciłam wieszaczki jakie akurat miałam na stanie, ale oczywiście można je dowolnie zmieniać, w zależności od koncepcji. Całość polakierowana matowym lakierem, którego zawsze używam do lakierowania moich "obdrapanych " prac :)





Pudełko w wersji "kogucik czy kurka" przedstawiałam już na blogu, tym razem kogucik i kurka w wersji do powieszenia ;) Wykonany oczywiście w ten sam sposób jak poprzedni wieszak, uroku dodaje mu stary, piękny uchwyt, który zachował się ze zniszczonej półki ( jej metamorfozę postaram się pokazać wkrótce;) został sam jeden, więc trzeba było znaleźć mu jakieś godne miejsce ;)







Kolejne powinny pojawić się obrazki, czyli trojaczki o których wspominałam, aczkolwiek nie wykluczone jest, że w międzyczasie pojawią się jakieś inne pomysły;)

Miłego weekendu dla wszystkich!

pozdrawiam, paniKa :)

piątek, 5 października 2012

Zamotkowana dekupażystka :)

Zaczęło się oczywiście niewinnie, ja tylko chciałam spróbować, tak samo jak z decupage i.... przepadłam na dobre!!
O czym mowa? O szydełkowaniu :)

Natknęłam się na piękne szydełkowe pledy w sklepiku u Syl :) później przyszła pora na morze inspiracji jakie proponuje niebieska chata, aż wreszcie bardzo przystępny poradnik na blogu Kot bury :) Mogę śmiało powiedzieć, że są to winowajczynie całego zajścia ;) Niezastąpiona tu jest również kochana mamusia, która cierpliwie pokazuje co i jak, wygląda to mniej więcej tak: ona kończy 3 kółeczko, a ja jeszcze jestem w połowie pierwszego ;)

Jeszcze długa droga przede mną, od kilku dni męczę słupki, półsłupki, łańcuszek, oczko ścisłeeee , ale postępy są znaczące zważywszy na fakt, że nie wiedziałam jak trzymać szydełko (wstyyyyyd;)

Ale, ale wracając do sedna, czyli do tego jak połączyć dwie pasję. Łącznikiem jest s k r z y n e c z k a :)
Jej pierwotne przeznaczenie, to pudełko na śrubki, wyszperana przeze mnie oczyszczona, odstała już swoje i czekała na inspiracje. 

Jak już dorwałam szydełko, znalazłam całkiem pokaźny zapas włóczek( zbiory mamusi;) konieczne  było stworzenie schowka na te wszystkie rzeczy i tak powstała skrzyneczka!

Pomalowana na miętowo, przetarta, postarzona po mojemu, jednak czegoś jej brakowało...więc otrzymała piękną, zalotną, pełną wdzięku vintage lady ;) czyli wydruk przyklejony na skrzyneczkę.
Skrzyneczka jest praktyczna, mieści wszystko co powinna, a przy tym cieszy oko, więc efekt został osiągnięty :)







Żeby nie było, że tylko piszę jak to się zafascynowałam szydełkowaniem, załączam moje mizerne pierwsze sploty ;) Moje wiekopomne dzieło - krzywe kółka, wiadomo ze trochę krzywo też jest prosto, więc nie ma co dramatyzować ;) W tym tempie szydełkowy pledzik za jakiś rok powinien powstaaać ;)




Pozdrawia Was osłupkowana, żeby nie napisać osłupiała paniKa:)