piątek, 28 czerwca 2013

Z sercem


Witajcie :)
Mam nadzieję, że jeszcze dorwałam Was przed wypadem na łono natury :D
Nie da się ukryć, że w sezonie letnim ruch w blogowym świecie nieco spowalniana na poczet szaleństw plenerowych,
tym bardziej
dziękuje Wam z całego serducha

za to że mnie odwiedzacie,
znajdujecie czas, żeby przycupnąć na chwilę z kawką, tudzież czymś bardziej wyskokowym, jak owocowy koktajl oczywiście:D

Dzisiaj to co tygryski lubią najbardziej czyli metamorfoza :) Taki oto cudaśny przedmiot ostatnio wpadł w moje ręce. Wieszaczek i listownik w jednym.Bardzo spodobała mi się jego forma, do tego to serducho,eh cud, miód i orzeszki!! :D

Oczywiste było, że wymaga on przeróbki, nie wiem co autor miał na myśli, ale te króliczki, na dziwnym dość pejzażu nijak nie trafiły w mój gust i chyba nie tylko mój ;)

Proces ozdabiania oczywiście zaczął się od rozczłonkowania wszystkiego co się tylko dało.
A dało się usunąć króliczki, które już pokicały do szuflady i czekają na wielkanocny czas ;)
Udało się też oderwać przednią część - wypust, czyli schowek na listy i papierzyska wszelakie, który zaraz po oderwaniu został przetarty papierem i zamalowany, co by zakryć to coś co imitowało pejzaż ;)

O ile elementy opisywane dotąd nijak nie wpisywały się w mój klimat, to sama deseczka z wyciętym sercem i niebieskimi punkcikami była już niczego sobie. 
Zastanawiałam się czy nie pozostawić jej takiej, co by stanowiła już bazę do dalszej pracy i pobawić się jedynie w dopasowanie motywu z przodu wieszaka....ale jak widać nic z tych planów nie wyszło ;)

Jak postanowiłam tak tło, czyli bazę zmieniłam. Naszło mnie na kropki,czyli jeden z podstawowych motywów szanującej się dekupażystki ;) Tak, tak, wiem, że takie tło, a raczej kropy można samemu namalować, ale czy nie po to stworzone są takie "bazowe" kropkowo, paskowo, kratkowe motywy, co by życie nam ułatwiały?! :D Oczywiście, żeby nie wyszło na to, żem leniwa, to oczywiście kilka razy o własnoręczne malowanie pasków się pokusiłam ~klik~  ~klik~
Użyłam tu klejenia metodą na żelazko, niezawodnej i niezbyt czasochłonnej. Bo po co czas tracić na klejenie metodą "na palucha",szczególnie na takich powierzchniach,kiedy można go spożytkować, na to co najprzyjemniejsze (przynajmniej dla mnie), czyli postarzanie pracy :)

A weź kobieto i dobierz teraz motyw na listownik, tak by pasował do zakropkowanej deseczki z serduchem...
Po komentarzach do poprzedniego posta, wiem, że Wy też tak macie, eh, mało to pocieszające :D 
Ale tym razem naprawdę, żadna, ale to żadna serwetka nie pasowała,szukałam w ciemnych odcieniach brązu, tak dla kontrastu.
Owszem klika było, ale żadna nie wpisywała się tematycznie, "chocolate" na wieszaczko-listownik? a skąd! ;)

Uratował mnie papier z serii malarstwo współczesne firmy ITD, przecudnej urody,ale o tym już wspominałam, kiedy używałam go ~klik~ po raz pierwszy :)
Nie ukrywam, że troszkę się wahałam, czy aby na pewno pasuje do całości, ale z efektu końcowego jestem zadowolona.





Kiedy motywy zostały już przyklejone (a jeszcze niepostarzone) zajęłam się bieluśkim wciąż obramowaniem całości. Białe, pofalowane obramowanie, pomalowałam cienką warstwą brązowej farby. Obramowanie było fabrycznie już polakierowane, więc nie używałam tym razem woskowania do przecierania, tylko wprost na białe elementy nałożyłam brązowy odcień. Kiedy ten wysechł, całość przetarłam papierem, większość ciemnej farby odeszła, pozostawiając ślady obdarcia, do tego mocne przetarcia już na samych kantach i zagięciach, aż do samego drewna i nic więcej już nie trzeba :)




Postarzanie motywów zaczęłam, "od wejścia" ciemnymi brązami na kremową kropkową bazę, żeby po chwili "pociapać" gąbką te ciemne punkciki białą farbą. 
Motyw kwiatowy rozjaśniłam, również przy pomocy takich właśnie punktowych naleciałości z białej farby, tak żeby stanowił spójną całość z resztą przedmiotu. Do tego oczywiście ciemne punkciki, imitujące te na starej fotografii wystawionej na działanie światła i kurzu ;)




Najmniej pracy wymagały gałeczki, które chyba były najbardziej vintage z całego przedmiotu, cudnie obdarte z farby, potrzebowały jedynie delikatnego muśnięcia brązem :)


Ciekawa jestem która wersja przed czy po
Wam przypadła do gustu,
zrozumiem jeśli wybierzecie tę z króliczkami,
w końcu o gustach się nie dyskutuje :D
Myślę, że słowem, które najlepiej oddaje klimat tej pracy jest 
vintage
w końcu nie mogło być inaczej,
kiedy ten niezmiennie w mojej duszy gra ;)

 Życzę Wam pięknego weekendu,
pozdrawiam gorąco,
paniKa :) 

środa, 19 czerwca 2013

Wieko(we) maki


Inspiracją do powstania  prezentowanej dzisiaj pracy 
były łąki i pola skąpane w czerwonych, 
pięknych makowych główkach.
Chciałoby się napisać ogromne makowe połacie,
jednak tych jakby co raz mniej, 
dlatego tym bardziej docenia się,
jeśli takowe się spotka, szczególnie w kompozycji z cudnym, 
niebieskimi chabrami - uwielbiam! :)

Makowych motywów u mnie jak na lekarstwo, serwetki o ile już  są to raczej z serii tych nieciekawych, ale nie ma tego złego, bo dzięki temu przypomniałam sobie o ciśniętym w kąt papierze marki Renkalik.

Piękny malarski motyw, papier kupiony wieki temu, w sieciówkach Hebe, kiedy to jeszcze mieściły się tam przydasie dla szalonych dekupażystek ;) Zapomniana, a raczej niemogąca znaleźć odpowiedniego motywu dla siebie, była też drewniana skrzynka, a właściwie kufer. Jednak kiedy tych dwoje się spotkało, na postarzenia mi się zebrało.... :D

Nie wiem czy uda mi się opisać chronologicznie proces ozdabiania, bo sporo się przy nim działo ;) Na pewno ozdabianie zaczęłam od przyklejenia papieru, uprzednio namoczonego w wodzie i osączonego w ręcznik papierowy.  Jeśli chodzi o papiery do decoupage, to zdecydowanie wolę pracę z ryżowcem, jest cieńszy od innych papierów, łatwiej go wkomponować w całość pracy. Minusem bywają grube, długaśne włókna, które czasem szpecą motyw, jednak z takimi częściej spotykam się przy arkuszach z ryżowcami jednokolorowymi. Papiery Renaltik, mają piękne kolory, naturalne,nieprzerysowane,malarskie, cudownie oddające rzeczywistość. Piszę o nich w liczbie mnogiej, bo oczywiście, przy przekopywaniu szuflady okazało się, że jeszcze kilka innych papierów tej marki posiadam ;)


Kiedy motyw pokrył wieko skrzyni, wiedziałam, że  całość pracy chcę utrzymać w tonacji brązowo-zielonej. A więc zaczęłam od ozdabiania boków zieloną farbą, użyłam metody suchego pędzla. Następnie świecą przetarłam zielone maziaje, żeby po chwili ozdobić całość, również metodą suchego pędzla, tym razem brązową farbą.
Kiedy farba podeschła, przetarłam całość, efekt jaki osiągnęłam, to trzy kolory, zieleń, brąz i surowe drewno, po przetarciu całość nieco przybrudzona, poprzez przenikanie się kolorów przy przecieraniu.

Jednak ten efekt nie był dla mnie wystarczający, białe tło jakie było na papierze (widząc moją demolkę na motywie pewnie trudno w to uwierzyć ;)) zaczęło się gryźć z przetartymi już bokami. Więc jedyną metodą, żeby ruszyć dalej było rozpoczęcie postarzania wieka skrzyni. 


Postarzanie wieka to nic innego jak gaszenie kolorów na motywie przy pomocy kropek. Zasada jaką stosuje, o której wspominałam w poście o postarzaniu woskiem ~klik~ to tworzenie naleciałości. Czyli czerwone maki postarzamy białymi kropkami , natomiast rażące bielą tło tłumimy ciemnym kropkowaniem. Oczywiście w trakcie ozdabiania kropki zaczynają się przenikać, sami musimy wyczuć, gdzie jakiego koloru brakuje,który elementem jeszcze wymaga większego "maltretowania farbą" ;)

Kiedy motyw był już solidnie postarzony, mogłam dokończyć ozdabianie boków. Powieliłam tutaj naleciałości z wieka skrzyni, czyli dodałam na bokach pudełka ciemne i białe punkciki z farby. Pudło dostało od razu nowe szaty, wierzcie mi, że bez tych wydawać by się mogło mało znaczących punkcików, praca wyglądała bardzoooo mizernie ;)



Zapewne już wiecie, że nie pozostawiam wnętrz przedmiotów nieozdobionych. Oczywiście wszystko zależy od przypływu weny, raz jest to tylko rozwodniona farba, czy też bejca, kolejnym razem wypełnienie motywem, ale zawsze coś ;) Surowe drewno wewnątrz za bardzo kontrastuje z mocno postarzonym przedmiotem, takie jest przynajmniej moje zdanie.
Chciałam, żeby wnętrze było o wiele jaśniejsze niż zgniłozielony front pudełka. Jednak po pomalowaniu wnętrza rozwodnioną  żółtą farbą, na tej wielkiej powierzchni hulał wiatr, strasznie ubogo to wyglądało i aż prosił się jakiś mały akcent wewnątrz. 
O nieciekawych makowych serwetkach jakie posiadam pisałam we wstępie, ale z jednej notabene firmy Maki ;) na której widnieją jak dla mnie rozjechane nieco kwiaty, udało się wyłuskać dwie makóweczki ~klik~



Ułożenie kwiatów po przekątnej, ba, chyba po raz pierwszy na dnie pudełka wylądował u mniej jakiś motyw ;) Maczki troszkę podcieniowałam, co by za bardzo nie lewitowały na tej pożółkłej łące, następnie postarzyłam całość.
Ja widać na wieku wewnątrz kufra zostało dość sporo przestrzeni do zagospodarowania. Pomysł na wypełnienie tej części przedmiotu nasuwa się sam, a mianowicie umieszczenie  tam starego, pożółkłego papirusa z dedykacją, dla osoby, która byłaby zainteresowana zakupem tego oto kufra :)

Po porządkowaniu przepastnej szuflady,
przydałoby się przekopanie składziku z serwetkami...
Stosik wciąż rośnie, a jak przychodzi do ozdabiania
to się okazuje, że motywu brak, 
no nie ma czym ozdobić, paranoja!
Ale zapewne nie jestem w tym osamotniona :D

pozdrawiam, paniKa :)

czwartek, 13 czerwca 2013

Postarzanie woskiem barwiącym - krok po kroku


Dzisiaj zapraszam na zapowiadane postarzanie woskiem,
czyli kolejna odsłona postarzania
według przetarło się :)

A więc bez zbędnych wstępów zapraszam do lektury :)
Dla osób, które zainteresowane są samym już postarzaniem woskiem,
zaprasza od razu do punktu 9
chyba, że chcą sobie utrwalić podstawy ;)

Potrzebne będą:

 1. Wybrany przedmiot oczyszczamy, uzupełniamy szpachlą ewentualne ubytki. Tak przygotowany pokrywamy farbą, w miejscu gdzie będziemy przyklejać motyw, u mnie jest to wieczko pudełka.

2. Serwetkę którą wybraliśmy do ozdabiania rozwarstwiamy, dzieląc na trzy części, pozostawiając tylko tę część z nadrukiem. Ja wybrałam piękny motyw z hortensją w roli głównej ~klik~

3. Na wyschnięte wieczko, które zagruntowaliśmy farbą, nakładamy cienką warstwę kleju. Użyłam tutaj (jak i w większości moich prac) kleju CR.


4. Kiedy klej lekko podeschnie (klei się jeszcze delikatnie do palców) kładziemy  na wieczko pudełka wycięty motyw. Pamiętamy o tym, żeby nie położyć go do góry nogami ( u mnie kiedyś aniołki tak wylądowały;) i o tym, żeby serwetka była ułożona symetrycznie i równo. Na serwetkę kładziemy kawałek papieru do pieczenia i prasujemy całość, ustawiając żelazko na najniższą moc.


5. Serwetkę, która wystaje po przyklejeniu poza pudełko, usuwamy delikatnie zdzierając papierem ściernym.


6. Następnie motyw zabezpieczamy klejem, na tym etapie użyłam kleju do serwetek. Klej np. CR używany na wierzchu motywu niepotrzebnie dodaje tylko milimetrów, za to kleje do serwetek, tworzą idealną cieniutką, prawie niezauważalną warstwę na motywie.


 7. Wybieramy kolor, bądź kolory jakimi chcemy ozdobić nasz przedmiot. Ja do białej bazy z farby akrylowej dodałam kropelkę farby w odcieniu ciemno niebieskim, przez co uzyskałam kolor zbliżony co tego na motywie.

8. Tak przygotowany odcień nakładamy na pędzel. Zbieramy z niego nadmiar farby np. wycierając w papierowy ręcznik, tak aby pędzel był prawie, że suchy( ale nie suchy ;)) i malujemy nim wybrane miejsca na bokach drewienka.

9. Zaczynamy prace z woskiem. Nakładamy go na kawałek gąbki, (zmywaka), nadmiar zbieramy.Używam wosku firmy Liberon odcień przydymiony dąb. Kiedy używamy go "właściwie" czyli wcieramy w drewno, daje nam piękny głęboki brązowy odcień, przykład moja winogronowa skrzynka ~klik~ 
10.Jednak przy tego typu "punktowym" postarzaniu, jego odcień pozostaje taki jak ten widoczny w puszce, czyli bardziej czarny niż brązowy.
Wosk nakładamy na gąbkę i ozdabiamy nim miejsca, które nie zostały pokryte niebieską farbą. Oczywiście pracując z gąbką chcąc nie chcąc zahaczamy też o te miejsca pomalowane już farbą, tragedia się nie dzieje ;) Wręcz przeciwnie wosk fajnie gasi nam kolor farby, brudząc go nieco i postarzając.


11. Kiedy mamy już nałożone na całość  "gąbczaste ślady" z wosku, drugą stroną gąbki (zmywaczka), przecieramy całość. Wosk wciera się w surowe drewno, a elementy pomalowane farbą zostają delikatnie postarzone, poprzez "brudzenie woskiem"Na tym etapie mamy już właściwie "zrobione boki", wosk nadał całości  gładką powierzchnie, możemy już je tak pozostawić,albo ewentualnie nałożyć jedną warstwę lakieru akrylowego na całość.
 

12. Nie możemy oczywiście zapomnieć o postarzaniu samego motywu , tutaj również idealnie sprawdza się wosk. Postarzanie zaczynam od nakładania wosku na rogach motywu, a następnie delikatnie wkraczając dalej. Chodzi o to, żeby lekko zgasić kolory na motywie, a całość wyglądała na wiekową. Jednak nie zatracajmy się w tym gaszeniu, bo jak we wszystkim ważny jest umiar.

13. Metodą jaką stosuje dodatkowo przy postarzaniu motywów (ten element pracy lubię chyba najbardziej ;)) jest tworzenie naleciałości na motywie, chodzi o stworzenie śladów zużycia.  Tak więc oprócz ciemnego koloru, czyli postarzania woskiem (punkt wyżej) motyw postarzamy poprzez nakładanie "gąbczastych punktów", ale innym już jaśniejszym kolorem. Sprawia to wrażenie, że motyw jakby już wypłowiał, fabryczna nowość odchodzi w niepamięć ;)

14.  Postępując analogicznie jak przy ozdabianiu boków pudełka, robimy to samo z rantami umieszczonymi wewnątrz przedmiotu.
 
15. Samo wnętrze oraz spód pudełka ozdabiamy rozwodnioną niebieską farbą, malując wszystkie zakamarki.

16. Wnętrze również postarzamy, delikatnie przecierając, a właściwie muskając gąbką, na którą nakładamy odrobinę wosku.

17. Na sam koniec, dodajemy dosłownie kropkę nad i ;) Rozwodnioną farbą, przy użyciu pędzla (lub szczoteczki do zębów), tworzymy kropeczki,  małe ciemne punkciki, ważny (nie twierdzę, że konieczny) element postarzanych prac.
I już ostatni element czyli lakierowanie pracy, czyli dopieszczanie i szlifowanie całości :)


***
A tak prezentuje się już gotowe pudełko
 




  Wosk pojawił się u mnie kiedy zabrakło patyny,
szukałam jakiegoś zamiennika i ten tak się sprawdził,
że został na dłużej, bo jak sami widzicie dość często stosuje go przy ozdabianiu moich prac :)
 
 Używam go od ponad pół roku a jak widać z puszki niewiele  ubyło,
więc tak jak pisałam wcześniej to zakup, który się  opłaca :)
 
Daje ciekawe efekty, wydobywa ciepło drewna...
ale o tym co potrafi najlepiej świadczą 
 prace ozdobione przy jego pomocy   ~klik~  :)
 
pozdrawiam Was gorąco!
paniKa :)