czwartek, 31 stycznia 2013

Jamnik herbaciany


Wreszcie udało się zrobić kilka zdjęć!
Ta aura za oknem...

Fajnie by było mieć po sąsiedzku zaprzyjaźnione studio fotograficzne, co by mknąć jeszcze z pachnącą lakierem pracą do sfotografowania. A tak decu wytwory stały się zakładnikiem pogody ;)

Ale póki co dziele się tym co udało mi się jakimś cudem obfocić...

Długaśneee pudełko, nazwane jamnikiem jakoś nie przypadło mi do gustu, oczywiście poszło w odstawkę, swoje odstało.
Dopiero w tym tygodniu zrobiłam do niego kolejne już podejście.

Przy pracy nad tym pudełkiem zależało mi na tym, żeby optycznie je skrócić, do tego idealne wydały mi się pionowe paski.
Jak pomyślałam tak zrobiłam :)



Zaczęłam od oklejenia boków pudełka taśmą, dość szeroką, ale ten rozmiar pasków akurat mi odpowiadał.
 
Kolejny etap to malowanie pasków (miejsc niepokrytych taśmą) farbą akrylową Heritage -odcień ivory. 
Kiedy farba wyschła, namalowane paski okleiłam taśmą, pozostało więc dobranie drugiego koloru i zamalowanie miejsc, które powstały po oderwaniu taśmy.
Żaden kolor farb jakie posiadam mi nie odpowiadał, więc dorwałam woski, o których pisałam w poście Różnorodnie z woskiem w tle.
Wosk barwiący (ocień przydymiony dąb, Liberon) wtarłam okrężnymi ruchami w drewno, uwidoczniło to słoje, dało to fajny efekt.
Paski pokryte woskiem różniły się od tych pomalowanych farbą, a więc dla zatarcia tej różnicy, paski malowane farbą postarzyłam...woskiem :) Te woskowane pozostawiłam nietknięte,taki kontrast według mnie fajnie się prezentuje.
Jak już zaczęłam zabawę z woskami końca nie widać, ale dają one naprawdę wiele możliwości i jak widać ciekawe efekty.

Wieczko pudełka. Tu też chciałam postawić na jeden centralny motyw, żeby ponownie nie rozciągać wizualnie pudełka. Wybór padł na herbacianą różę z papieru ITD. Całość pocieniowałam, przy użyciu farby, tej samej co  na bokach pudełka i mocno pokropkowałam.


Wnętrze miało być wyłącznie pobejcowane, jednak uznałam, że ono też wymaga dopieszczenia ;) I tak przykleiłam wewnątrz identyczny motyw jak na zewnątrz lecz w mniejszym rozmiarze, całość pocieniowałam i pokropkowałam tym razem jaśniejszymi kolorami. Reszta pudełka pokryta jest już wyłącznie woskiem barwiącym.
Zamknięcie zostawiłam oryginalne, dostało zaledwie kilka rdzawych kropeczek.


Na przekór aurze za oknem, aktualnie robię coś utrzymanego w zupełnie innej, soczystej, pastelowej kolorystyce...
Jak wiadomo kobieta zmienną jest :)

pozdrawiam paniKa :)

czwartek, 24 stycznia 2013

Motylkowe DIY



Dawno niczego nie zmajstrowałam,ostatnio były to świąteczne stroiki, ale to było wieki temuuuu!
Dzisiaj chcę się z Wami podzielić znalezionym na FB rewelacyjnym pomysłem na szybką, ale efektowną ozdobę, a mianowicie motylem z papieru! :) 
Stworzony z pożółkłych stronic, cudownie wpisuje się w klimat vintage, dlatego od razu skradł moje serducho ;)



Korzystałam z DIY znalezionego tutaj, gdzie w fajny sposób pokazane jest jak takie cudo stworzyć, ale nie ukrywam, że w kliku punktach utknęłam, więc pokusiłam się o własny tutorial, mam nadzieję, że będzie Wam pomocny:)

A więc do rzeczy!
Potrzebne będą:
-nożyczki
-klej
-kartka papieru (kwadrat 16x16cm)
- kawałek miękkiego drutu
-tusz (ja użyłam lakierobejcy)
-ekierka
-ołówek
-3min - tyle czasu zajmuje zrobienie jednego motyla :)

Z kartki papieru wycinamy kwadrat o wymiarach 16x16cm ( można pokusić się oczywiście o mniejsze i większe według uznania). Kartki najlepiej ze starej pożółkłej książki, ja używałam starych wykrojów krawieckich. Niezbędna jest tu ekierka,albo mata kreślarska, kąty muszą być proste, żeby później skrzydełka nam do siebie pasowały :)


1.Kartkę składamy na pół, za każdym razem przekładając ją na drugą stronę, tak żeby zagięcia były widoczne.

2.To samo robimy w drugą stronę, mamy już 4 małe kwadraty.


3.Następnie składamy kartkę po przekątnej,to samo robimy w drugą stronę tworząc trójkąt.


4.Na tym etapie mamy utworzonych 8 trójkątów. Można powtórzyć jeszcze raz wszystkie ruchy, żeby kartka lepiej się składała :)


5.W tym momencie tworząc pierwszego mojego motyla zwątpiłam w swoje umiejętności ;) Wszystko dlatego, że etap 4 musi być dobrze "pozaginany", wtedy kartka prawie sama unosi się do góry. Łapiemy za wierzchołek i tworzymy takie właśnie dwa namioty.



6.Następnie kładziemy nasze a'la namioty, jeżeli wasz model wygląda tak jak na zdjęciu poniżej, macie już 80% motyla ;)



7.Teraz już z górki. Zaginamy prawy róg do góry i tworzymy pierwsze skrzydełko.



8.To samo robimy z drugim rogiem. Gotowe są już dwa skrzydełka.



9.Obracamy kartkę na drugą stronę.


10.Chwytając za sam wierzchołek, wywijamy go do góry.
Tak żeby wystawał poza linie kartki. Motyl już przybiera swoją postać, skrzydełka się formują :)


11. Tak wygląda etap 10 obrócony na drugą stronę.



12.Trójkącik,"języczek" który miał wystawać przy wywijaniu papieru w etapie 10 teraz pokrywamy kropelką kleju, zaginamy i motyl jest już prawie gotowy. Teraz możemy  poprawić skrzydełka i strzepnąć ewentualne pyłki ;)


13.Motylek oczywiście nie może obejść się beż czułków, te formujemy z drucika i przyklejamy do papieru. W oryginalnej wersji, czułki są pokryte tuszem, żeby były włochate jak w rzeczywistości, ja posiadałam tylko lakierobejcę, ta również fajnie się sprawdziła :) 



A tak prezentują się moje pierwsze motyle, a właściwie pierwsze w życiu origami :) Nie miałam wystarczająco pożółkłych stronic, więc moje kartki postarzyłam przy użyciu patyny.



Pomysł według mnie trafiony w 10!
Łatwy, tani i wystarczy zaledwie kilka minut, żeby wyczarować taką ozdobę.


Przyczepiony jako ozdoba, gdzieś na skraju firanki jest  zwiastunem tak bardzo wyczekiwanej przeze mnie wiosny. 
Niestety patrząc na krajobraz za oknem, jeszcze trochę trzeba będzie poczekać na piękne, kolorowe, powalające swą urodą pazie, bielinki i inne cudne motylki :)

pozdrawiam paniKa :)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Winter Wonderland - Dream Team inspiruje zimowo





Winter Wonderland

Nie jestem  miłośniczką sezonu zimowego,co za tym idzie nijak nie mogłam ugryźć tego tematu, jednak wyzwanie zostało podjęte, a oto efekty tego twórczego szaleństwa :)

Dzisiaj prezentuje coś a'la makietę, za punkt wyjścia do całości projektu posłużyła mi donica, ta dostała jeden solidny cios(przez bawełnianą szmatkę), odłamałam kawałek i później kolejne mniejsze, żeby powstał otwór. Następnie przykleiłam serwetkę, wybrałam vintage'owy motyw Happy Winter Season ( nie mogłam się przekonać do tych bardziej barwnych). Przyklejona przy pomocy kleju Perfetto serwetka stanowiła 1/5 całej pracy więc trochę mi zajęło stworzenie reszty krajobrazu, nie było to łatwe, bo u mnie z talentem malarskim krucho. 


Tak jak  potrafiłam, (a raczej jak czułam) domalowywałam kolejne części, a to kawałek płotu, to znowu  horyzont, czy wreszcie zaspę w którą cisnęłam sanki (tych domalować nie potrafiłam;) Kiedy boki były już gotowe zostało samo dno, chciałam je również pomaziać i tak już zostawić, jednak to dość istotny element całości. Tak więc przy użyciu szpachlówki Fluggera uformowałam małe śnieżne zaspy, w które wcisnęłam... odłamki donicy, nic nie może się zmarnować ;) Żeby dopełnić już całości, na masę sypnęłam kulki dekoracyjne Stameprii, które wtopiły się w masę i nadały śnieżnej scenerii odrobinę trójwymiarowości.


Zapewne spytacie skąd ten czarny śnieg, oczywiście chodziło mi o zachowanie spójności z kolorystyką znajdującą się na obrazku.  Poza tym nie ma co się oszukiwać, śnieg nie do końca jest taki śnieżnobiały, więc nie jedźcie go dzieci! ;)



Tak oto prezentuje się mój zimowy krajobraz w sepii:) Być może pomysł który dzisiaj zaprezentowałam nie znajdzie zbyt wielu zwolenników, ale taki krajobraz we mnie drzemie... 
Zapraszam do obejrzenia  DT prac w wykonaniu dziewczyn, jak zawsze wyczarowały magiczny klimat, nawet takim zimowym sceptykom jak ja serducho mocniej zabiło podziwiając ich prace :)

Dla tych którzy zimę uwielbiają - wyśnionych, mroźnych klimatów i białego szaleństwa,
a dla tych co trzymają sztamę ze mną....
byle do wiosny!!!! ;)

pozdrawiam paniKa :)

niedziela, 20 stycznia 2013

Różnorodnie z woskiem w tle


Różnorodnie...
czyli o możliwościach jakie daje decoupage...

Niewątpliwą zaletą ozdabiania przedmiotów techniką decoupage jest ich różnorodność.
Nawet jeśli używamy tego samego motywu, to ozdabiając nim kolejną już z rzędu prace i tak będzie ona INNA.
Dzieję się tak, ponieważ innej techniki użyjemy do ozdabiania, zastosujemy inną kolorystykę, wybierzemy inny przedmiot do ozdobienia...pokazujemy nowe oblicze, wydawać by się mogło już opatrzonego, żeby nie powiedzieć "pospolitego" motywu, ale jest to nasze, wyjątkowe, niepowtarzalne...

Dzisiaj chcę pokazać właśnie tą różnorodność na przykładzie dwóch identycznych skrzynek.
Są identyczne, ale to jak je ozdobiłam sprawia, że są z zupełnie innych światów.

Pierwsza roboczo nazwana: Roman tyś mnie skrzynkę zmontował (wiem, wiem suchar ;) )
Ano taka w romantycznym wydaniu powstała, tak mi w duszy grało. Chciałam, żeby była jasna, delikatna, ale oczywiście postarzona.


Do ozdobienia tej skrzynki użyłam wosku wybielającego (patynującego) firmy Liberon. Domyślam się, że większość z Was uważa, że tego typu preparat nie sprawdza się, bo takie same efekty daje metoda suchego pędzla, przy bieleniu drewna. Owszem jest podobieństwo, ale wosk wnika w drewno, uwidacznia słoje, natomiast metoda suchego pędzla daje zmazy na drewnie, widać, że to pociągnięcie pędzlem.


 Na pobielone drewno "rzuciłam" pastelowe odcienie, troszkę miętowego koloru, a ciemne plamy, wskazujące na zużycie się materiału to wosk tym razem barwiący, o nim więcej przy winogronowej skrzynce w dalszej części posta.


Jeżeli mam przygotować bazę z bielonego drewna, wybiorę wosk, a dopiero później będę nakładać na wyschniętą (niepolerowaną, bo o ten efekt mi tu nie chodziło) powierzchnię inne kolory.
Natomiast kiedy do przetarcia jest ciemna baza, to wtedy wolę użyć wspomnianej metody suchego pędzla, nakładając punktowo farbę i przecierając ją.
Po zastosowaniu tego preparatu stawiam na remis w wykorzystaniu obu metod przy bieleniu. Na minus dla wosku na pewno jest cena i to, że okrutnie śmierdzi, jest drażniący.
Wosku oczywiście nie używałam zgodnie z zaleceniami producenta, tylko w sposób jaki był mi niezbędny do uzyskania zamierzonego przeze mnie efektu (pobielonej bazy), przy następnych pracach może postawie na polerowanie i wyjdzie coś ciekawszego.



*
Kolejna skrzynka jest  utrzymana w stylistyce, którą niejednokrotnie już przedstawiałam, czyli ciepłe brązy i owocowo- warzywne motywy.



Do tej pracy również użyłam wosku Liberona, tym razem barwiącego, odcień przydymiony dąb. Podobnie jak przy białym wosku, przygotowałam sobie bazę, pomalowałam boki i wnętrze. Kolor na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo ciemny, ale wtarty w drewno (aplikowałam przy pomocy gąbki), również fajnie uwidacznia słoje. Z tego preparatu jestem zdecydowania bardziej zadowolona, może dlatego, że efekt jest od razu widoczny. Do tej pory do tworzenia takiej ciemnej bazy używałam bejcy, ale według mnie wosk barwiący daje lepszy efekt,  oddaje "ciepło drewna". Po wyschnięciu (w zależności od warunków) po godzinie czasu, przetarłam boki skrzynki do surowego drewna.
Całość mocno postarzyłam, odarciem motywu na brzegach i kropkowaniem.



Reasumując z zakupu jestem zadowolona, przy pierwszych pracach nie wykorzystałam zapewne wszystkich możliwości(słowo klucz dzisiejszego posta ;) jakie dają wybrane przeze mnie woski.
A jakich wy używacie preparatów i metod do osiągnięcia podobnych efektów, macie jakieś wypróbowane sposoby? :)

pozdrawiam paniKa:)

 



czwartek, 10 stycznia 2013

Z przodu deska, z tyłu deska



Dzisiaj post w kuchennym wydaniu.
Dechy, deski, deseczki te do krojenia, serwowania i do...dekoracji :)

Pierwsze przedstawiam maleństwa, które otrzymałam jakiś czas temu od mojej niezawodnej dobrej duszyczki ;)
Musiały swoje odczekać, przymiarek było kilka, oczywiście na pierwszy plan wysunęły się motywy iście kuchenne, ale weź i tu wybierz właściwy...
Może i potraktowałam deseczki dość szablonowo, ale zioła wydały mi się idealnym rozwiązaniem, pokusiłam się już o ten motyw w poście Kogut w ziołach, ale w tej wersji podobają mi się bardziej.



Wbrew pozorom przy takich małych przedmiotach jest sporo roboty, każdy szczegół musi być dopracowany, choćby taki uchwyt i boki trzeba solidnie przetrzeć i odrapać do żywego drewna;)

Deseczki są dwie, postanowiłam je ozdobić dwustronnie. Jak znudzi nam się dana ziołowa para, możemy ją dowolnie przetasować, jednym słowem zamieszać na ziołowej grządce ;)

***

Kolejna deska w wersji owocowej. Tym razem postanowiłam nie oklejać całości a dać dwa mocne akcenty po rogach deski, a całość postarzyć tak, żeby deska wyglądała na mocno już zużytą, mam nadzieję, że się udało :)


Najpierw wycięłam motywy, później przyłożyłam je do surowej deski i zaznaczyłam obszar do zagruntowania farbą pod motyw. Kiedy motywy były już przyklejone zajęłam się postarzaniem całości.


 
Ciemnymi farbami zaznaczałam te bardziej sfatygowane miejsca, żeby następnie jaśniejszym odcieniem (tu zgniła zieleń), poprzecierać całość. Oj wyżyłam się na niej, ale żeby stać się starociem musiała swoje wycierpieć ;)


Małe deseczki, są oczywiście idealne do dekoracji, można je zawiesić w dowolnym miejscu a na pewno będą cieszyć oko. Większa deska myślę, że jest idealna jako deska do serwowania serwów, czy też innych dodatków do dań :)

Na tym wątek deskowy kończę, oczywiście do czasu aż kolejne wpadną w moje ręce,
dla mnie jest to bardzo wdzięczny materiał do ozdabiana :)

pozdrawiam paniKa :)

wtorek, 8 stycznia 2013

Przerobione na skrzynkę



Lepiej późno niż....później
Jestem! :)
Dziękuje za wszystkie życzenia,
za wiadomości przywracające mnie do świata blogowego,
w mordkę jeża,
ciepło się robi na serduchu, wiedząc, że ktoś o tobie pamięta
no dobra....ja też się za Wami stęskniłam ;)

No już, już, dość tego smęcenia, czas wziąć się do roboty i jeżeli pozwolicie dalej zanudzać Was moimi wytworami :)

Dzisiaj skromna skrzynka, która powstała z pudełka na butelki. Wpadło mi takie w ręce, opróżnione oczywiście, nawet trocinki, które otulają butelki wywiało ;) Ale wadliwe one było, dekielek który zamyka całość był solidnie wypaczony, wziął i się wydął ;)
Nic już się z tym zrobić nie dało, więc pudełko na skrzynkę przerobić się udało.


Żeby pudełko stało się skrzynką wycięłam rant, który służy do wsuwania (wypaczonej) deseczki, makabryczne było to zadanie, bo pudełko klejone, żadne to solidne drewno, więc tak mi tych warstw przy równaniu ubywało, że prawie dna sięgnęłam ;) Na pewno następnym razem już bym nic nie ucinała, tylko ten rancik zostawiła, bo to sklejkowe pudełko nie bardzo się do tego nadaje.


Tego typu pudełka mają uchwyty ze sznurka, więc idealnym rozwiązaniem do stworzenia skrzynki było dorobienie drugiego takiego  nawiercając otwory i mocując sznurek.
Na bokach użyłam motywu kwiatowo-owocowego (identyczny na dwóch bokach pudełka),całość postarzona pastą Magic Touch, kropkowaniem, wnętrze skrzynki pobejcowane.





Udało się odkurzyć bloga i zdjąć pajęczyne ;)
Pozdrawiam Was gorąco i zmykam w poszukiwaniu natchnienia....

paniKa:)