piątek, 29 marca 2013

Ale jaja - już Święta!



Ale jaja - ostatnia z cyklu wielkanocnych inspiracji...
i można już świętować! :)

Po pierwszym z serii pastelowym wianku zostały mi jeszcze skorupki,
szkoda było je wyrzucić,
więc pokusiłam się o zrobienie jajeczkowych świeczek.



Pomysł na pewno Wam znany, więc tak w telegraficznym skrócie:
potrzebujemy skorupek, im głębsze tym lepsze,
fabr do ich pomalowania,
2 białych świec (bez żadnych dodatków, brokatów itp) oraz kleju.

Ze świec wyciągamy knoty, łamiemy je na mniejsze kawałki i rozpuszczamy w garnku, najlepiej na małym ogniu, co jakiś czas mieszając.
Skorupki jajek umieszczamy na podstawkach lub małych kieliszkach, wkładamy do nich kawałek pociętego knota i przy pomocy łyżki nalewamy do wnętrza ciekły wosk.
 
Aaaaale przy tej metodzie  prędzej zastanie nas Boże Narodzenie zanim wosk zastygnie ;) więc żeby nie dostać obłędu przy drugiej skorupce  poczekałam aż wosk zacznie lekko tężeć.
Zasada taka sama jak przy robieniu sernika na zimno, wosk ma mieć konsystencje tężejącej galaretki, wtedy dopiero nakładamy go do skorupek (taki woskowy-granulacik) a następnie wciskamy w środek knot.
Na tym etapie wygląda to niezbyt estetycznie, więc ponownie rozpuszczamy wosk,którym pokrywamy ten "galaretowaty krajobraz" tworzymy piękną woskową taflę, czekamy aż całość zastygnie i gotowe ,świeczka jak malowana! :)




Gotowym świeczkom brakowało już tylko solidnej podstawy, już miałam sklecić na szybko kolejne mini gniazdka, jednak wtedy doznałam olśnienia, że lepszym rozwiązaniem będą skorupkowe podstawki. Te przymocowałam na  klej , całość jest stabilna i tworzy spójną całość :)


Na pewno większość z Was jest już w szponach świątecznych przygotowań, 
więc już dzisiaj chzłożyć Wam życzenia
zdrowych, wesołych,
rodzinnych Świąt,
pełnych ciepła i radości :)
                                             paniKa


wtorek, 26 marca 2013

Umiarkowany błękit




 ....tylko wiosny mi potrzeba! 

Witam się z Wami błękitem,
taki piękny obrazek dominował u mnie dzisiaj
 przez większość dnia.
W kadr wkradły się nawet 3 majestatycznie krążące nad domem jastrzębie, niestety mój sprzęt,a raczej jego nikłe możliwości,
nie pozwoliły mi uchwycić tego zapierającego dech zjawiska :)

 
Oczywiście to nie koniec niebieskości na dzisiaj, to zaledwie wstęp do zaprezentowania pudełka...skąpanego w błękicie.

Drewienko samo w sobie żadna rewelacja, choćby przez to, że kupione w Empiku. Tym z Was, którzy skusili się kiedyś na tamtejsze produkty made in china, nie muszę mówić, że w 90% nie nadają się do niczego. Ich stan powoduje, że w większości skazane są na postarzanie i maltretowanie;)

Ale że stałam się takowego dumną posiadaczką, zawzięłam się i ubrałam je w niezapominajki, a co!

 

Przywołuje wiosnę jak się tylko da, więc znowu kwieciem posypałam. Piękny serwetkowy motyw umieściłam dookoła pudełka, na bogato, nie ma co ;)




Motyw przecudnej urody, ale oczywiście nie mogło obyć się bez postarzania. Sprawa do łatwych nie należała, bo musiałam zachować tą cienką granicę, pomiędzy postarzeniem przedmiotu,tak aby wyglądał na "naturalny proces starzenia się", a nie zdemolowaniem całości, przeobrażenia w jakąś karykaturę starocia ;) Czy udało mi się zachować umiar,wydobyć z niego, a raczej tchnąć w pudełko to coś, osądźcie sami :)




Dzisiejsze niezapominajkowe postarzenia, to głównie gra bieli z błękitem. Białe naleciałości na motywie uzyskane przy pomocy białej farby akrylowej, poprzez tapowanie gąbką lub kropkowanie pędzlem. Do tego ciemniejsze punkciki z niebieskiej farby i postarzenia przy użyciu wosku barwiącego na rantach pudełka.






Witam nowych obserwatorów, dziękuje za cudowne komentarze jakie zostawiacie,za to, że tu ze mną jesteście! :)
Niech taki błękit towarzyszy nam przez cały przedświąteczny tydzień,jakby tak jeszcze temperatura nieco wzrosła... ;)

pozdrawiam, paniKa :)

sobota, 23 marca 2013

Ale jaja - otulone materiałem


Część czwarta wielkanocnych inspiracji :)
Dzisiaj w pakiecie z jajkami odrobina upragnionej zieleni!
Nie żebym chciała Was drażnić, ależ skąd ;)
nie sposób było się oprzeć takiej właśnie aranżacji.

Ale po kolei...

Jajka patchworkowe. 
Tym razem inspiratorką całego zajścia była moja Mama (eh, po kim ja to mam ;))
Bo gdzieś widziała, bo prezentowały się cudnie i chciała spróbować jak to się robi.
Zatem kilka kliknięć i kursik jak zrobić jajka otulone materiałem znaleziony!


Zaprezentowane dzisiaj jajka są zrobione głównie przez pomysłodawczynie całego zajścia, zresztą to tylko ułamek tego co Mama ozdobiła, kosz pokaźnych rozmiarów wypełniła po same brzegi, udało mi się przechwycić aż 2 do otulenia ;)

\
Bazę stanowią styropianowe jajka, kreślimy na nich pionowe linię dzieląc jajka na 5 równych części, następnie nacinamy zaznaczone miejsca nożykiem, tworząc rowki do wpychania materiału.
Materiał wycinamy z szablonu-jajka z tym zeszło nam się najdłużej, trochę pokreślonych kartek było,ale jak już dopasujecie ten właściwy reszta idzie jak z płatka ;)




 Według mnie jajka styropianowe nadają się wyłącznie do tego typu ozdób. Choćby nie wiem jak cudnie zostało ozdobione, wylakierowane, dopieszczone, to ten styropian jakoś zakłóca mi odbiór, jednak to nie to samo co wydmuszki ;)
Do ozdobienia wykorzystałyśmy skrawki materiałów, które nigdy nie mogły znaleźć zastosowania, bo były za małe, a tu wpasowały się idealnie, fajny sposób na materiałowy recycling :) Do tego tasiemki i dekoracja wielkanocna gotowa.
Zauważyliście tą przebijającą się nieśmiało zieleń? To gałązki, które przytargałam tydzień temu do domu, nie mogłam się powstrzymać i wyniosłam je na ten ziąb do robienia zdjęć ;)
Myślę, że do świąt będzie "zielono mi" ;)


Kolejny pomysł to jajka otulone sznurkiem.


Wydmuszki pokrywamy klejem i kawałek po kawałeczku przyklejamy sznurek. Dziecinnie proste, efekt końcowy zależy od tego jakich kolorów i dodatków użyjemy do ozdobienia jajek. Czy zaszalejemy z kolorami, czy wybierzemy bardziej stonowaną wersję. Co najważniejsze obie zaprezentowane dzisiaj propozycje są nietłukące, więc spokojnie możemy nimi obdarować najmłodszych :)




A na deser chcę się pochwalić prezentem jaki otrzymałam od pewnej zdolnej osoby. 
Gęsia wydmuszka w wersji ażurowej, piękna, delikatna, oryginalna.
To się nazywa koronkowa robota :) 
Dziękuje raz jeszcze za to cudo! :)


pozdrawiam, paniKa :)

wtorek, 19 marca 2013

Sypnęło płatkami



Witajcie :)

Piękną mamy zimę tej wiosny, szykują się wagary na śniegu,
 a raczej w śniegu po pas ;)
Żeby jednak powiało chociaż odrobinę optymizmem
kochani wiosna przyjdzie....
na pewno w maju :D 

Jak już pewnie zauważyliście w weekend wprowadziłam kilka kosmetycznych zmian 
w wyglądzie bloga,
naszło mnie na wiosenne porządki :)
Dzięki temu jest bardziej przejrzysty,
krótko mówiąc,
 od teraz wiadomo co tu się wyrabia :)

Dzisiaj przygotowałam dla Was pudełko kwieciem usłane.
Jest to seria malarstwo współczesne, oczywiście 3/4 papierów z tej kolekcji najchętniej bym przygarnęła, ale rozpusty nie będzie! ;)


 Urzekła mnie piękna kolorystyka tego motywu, według mnie jest to kwiat dzikiej róży, jeśli się mylę poprawcie mnie :)

Ozdobienie pudełka zaczęłam od zagruntowania wieczka biała farbą akrylową. Następnie wycięłam motyw, namoczyłam go w wodzie, po osuszeniu na ściereczce pokryłam motyw obficie klejem, przyłożyłam na wieczko, dociskając delikatnie, żeby pozbyć się pęcherzyków powietrza.
Motyw następnie przykryłam papierem do pieczenia i całość przykleiłam przy użyciu metody na żelazko, ustawiając je na jak  najniższą temperaturę.




Boki ozdobiłam metodą suchego pędzla. Na początek odrobina białej farby na pędzlu i delikatne pociągnięcia nim po wszystkich bokach.
Następny krok to dobranie kolorów do motywu. Skupiłam się tu na szarościach, te również nakładałam na pudełko techniką suchego pędzla, tak aby przenikały się z wcześniej nałożoną bielą.




Wnętrze pudełka również zostało utrzymane w tej samej stylistyce.
Do ozdobienia posłużył mi mniejszy motyw z papieru, swoją drogą po nim poznałam, że to róża, a raczej po tych czerwonych kwiatostanach ;) 

 Całość postarzyłam przy użyciu wosku barwiącego, dodając oczywiście kropki, plamki, co by pudełko wyglądało na bardziej leciwe ;)



Za oknem śnieg sypie jak oszalały,
dobrze, że w weekend przyniosłam do domu gałązki wiśni, jabłoni i kilka brzozowych.
Te powolutku już budzą się do życia, pąki zaczynają się rozwijać,
taka namiastka wiosny w domu :)

pozdrawiam, paniKa:)

sobota, 16 marca 2013

Ale jaja - naturalnie, że brzozowo


Jajcarskie inspiracje odsłona trzecia! :)
Dzisiejszy post inspirowany jest naturą
a sponsorowany przez
brzozowe witki i talarki.

Ostrzegam
 post jest naszpikowany zdjęciami ;)

Na początek uwijemy sobie gniazdko. Potrzebujemy brzozowych gałązek, drucika, wydmuszek i garści piórek.
Z gałązek formujemy gniazdko, próbując choć trochę doścignąć ptasie pierwowzory ;)



Kolejna propozycja to gniazdka w wersji mini, tym razem wypełnione... jajkiem na twardo, na miękko, a może wolicie te w koszulkach? ;)



 Jak je zrobić? Do skorupki wkładamy świeczkę (tea light) z której ściągamy blaszkę. Włożoną świeczkę zapalamy, ta podczas palenia wtapia się w głąb jajka, a co za tym idzie zalewa woskiem knot.
Po ok.10 minutach mamy "zalany knocik", ale za to idealną bazę do dorobienia żółtka i stworzenia imitacji jajka!
Żółtko stworzyłam wlewając odrobinę żółtej farby do wydrążonego środka.
Polecam, miny tych, którzy nabierają się na woskowe jajka- bezcenne! ;)






Z cyklu ludowe mądrości -  kura z wozu jajkom lżej ;)
Po tym jak uwinęłam się już z gniazdami, przyszła pora na coś ambitniejszego, a więc zbudowanie ekhm pojazdu ;)


Marzy wam się podobny drabiniasty wóz? Wystarczy kilka patyków pociętych na mniejsze kawałki, kółka (u mnie wóz już na oponach letnich), klej na gorąco, siano i dobry woźnica (albo dwóch jak u mnie) i oryginalna dekoracja gotowa!


Szukacje pomysłu na ozdobienie wielkanocnego stołu? Fajnym rozwiązaniem są świąteczne stroiki.


Pierwsza propozycja, to brzozowe gałązki, splecione ze sobą, stanowiące bazę do zamontowania świeczki ozdobionej gałązkami, kilka wydmuszek i gotowe :)



 Do stworzenia kolejnych stroików posłużyły mi, niezawodne jak dla mnie brzozowe talarki.


Kilka takich plastrów skleiłam ze sobą, następnie przy pomocy kleju przytwierdziłam do brzózki świeczkę, a całość uzupełniłam przyklejając skorupki i wydmuszki, dodałam sianko, witki i kilka piórek. 



 Uff na dzisiaj to wszystko ;)
 Mam nadzieję, że każdy z Was znajdzie coś dla siebie,
to naprawdę jest proste, a ile przy tym frajdy...
czy tylko ja tak mam? ;)

pozdrawiam, paniKa :)
 
 

wtorek, 12 marca 2013

Marcowa herbatka



Skoro mamy jeszcze czekać tydzień (OBY!) na przyjście wiosny,
idealnym rozwiązaniem na małą rozgrzewkę będzie gorrrrrąca herbatka :)


Tym razem kolejność ozdabiania z serii tych właściwych, czyli najpierw wybranie motywu, przyklejenie go, a nie tak jak ostatnio przy chusteczniku, najpierw namalowanie pasków, a następnie lamentowanie "o mamusiu, motywu ni ma" ;) 




Piękny motyw, na pewno większości z Was dobrze znany. Cudne słomkowe tło, vintage'owy klimat, czerwone akcenty dopełniające całość...ten emaliowy dzbanek, marzenie ;)

Jak wiadomo dzień bez postarzania (nie siebie, żeby nie było ;)) w przypadku przetarło się, to dzień stracony, więc i z tą herbaciarką nie mogło być inaczej!

Pudełko jak widać zostało solidnie postarzone.
Jak uzyskać taki efekt, oczywiście metodą przecierki, ale tym razem nie wykorzystałam tu metody z woskowaniem.



Pudełko, a raczej jego boki pomalowałam na kolor bazowy, przybliżony do słomkowego, takiego jak na motywie. Kiedy całość wyschła przy użyciu gąbki do tapowania nałożyłam na boki ciemny brązowy kolor. Robiłam to niedokładnie, tak żeby miejscami brąz pokrywał idealnie całość, w innych miejscach, żeby zachować prześwity jaśniejszego koloru bazowego.
Po około godzinie, kiedy brąz już wysechł, grubym, mocnym papierem ściernym (gramatury nie podam, posiadałam kawałeczek papieru bez numeru) używanym do szlifierek, przetarłam całość.



Efekt jak dla mnie po stokroć lepszy od tradycyjnych przecierek przy użyciu wosku. 
Dodatkowo nic nie dzieje się z drewnem, papier nie narusza jego struktury, nie powstają żłobienia itp.


Dla uzyskania lepszego efektu " odrapania z farby" przetarcia robimy poziomo i pionowo. 
Trochę wysiłku to wymaga, żeby dobrać się do koloru bazowego,ale efekt końcowy jest tego warty.
Oczywiście nie opisuje tego w ramach odkrycia, nie przymierzając nowego lądu ;) wypróbowałam na własnej skórze, a raczej drewnie więc czym prędzej dziele się z Wami spostrzeżeniami.



Oczywiście motyw nie mógł obejść się bez postarzenia. Tu w ruch poszedł wosk barwiący i cieniowanie krawędzi przy jego pomocy, kropkowanie wieczka i nadanie mu formy mocno zużytego :)

Wnętrze nie zostało pozostawione same sobie. W tym przypadku nie mogło być inne jak słomkowe, żeby zrównoważyć je z ciemnymi przetarciami na zewnątrz.







W oczekiwaniu na marcowe upały pokuszę się jeszcze o kilka inspiracji jajcarskich...
w końcu nie samymi przecierkami człowiek żyje :D

pozdrawiam, paniKa :)