Jedyne co pojawiało się tu w ostatnim czasie to
p a j ę c z y n a !
Mam nadzieję, że wybaczycie mi chwilową niedyspozycję,
zaczęło się od problemów sprzętowo-technicznych,
skończyło się na problemach zdrowotnych...
Powolutku wraca wszystko do normy :)
Pora nadrobić zaległości, których się tyle namnożyło.
Oj teskniło mi się za tym miejscem i za Wami! :)
Dzisiaj rozruchowo i można powiedzieć w celach terapeutycznych, bo jak wiadomo ciężko wraca się po przerwie, taki oto przybornik. Klamocik wyszperany w sklepie z używaną odzieżą.
W takich miejscach też można znaleźć prawdziwe perełki, ale komu ja to mówie, większość z Was to dopiero poszukiwaczki skarbów ;)
Wybór padł na niebieskości, za którymi co prawda jak już wspominałam nie przepadam, ale jak widać co raz bardziej się do niech przekonuje :)
Serwetka z serii TETE a TETE, ultra cienka, na tyle, że po rozwarstwieniu w części ze wzorem pojawiły się małe dziurki. Na szczęście mogłam sięgnąć po kolejną, gdyż zakupiłam całą paczkę, jak na antyfankę niebieskości przystało ;)
Jak widać motyw "spoczął" na bokach i przodzie przybornika. Z klejeniem tej cienizny też nie było łatwo, ale wracając do wątku terapeutycznego i cierpliwość można było sobie poćwiczyć ;)
Po wielu miesiącach miałam też okazje przypomnieć sobie jak ozdabia się patyną. Jak wiecie kiedy ta się u mnie skończyła, przestawiłam się na ozdabianie woskiem barwiącym. Ale, że dostałam patynkę w prezencie (za co jeszcze raz dziękuje! ) to postanowiłam sobie przypomnieć jak się z nią pracuje ;)
I tak nakładałam odrobinę patyny na cieniutki pędzelek, aplikująć ją głównie w zakamarkach i wszystkich zagięciach, po czym rozcierałam ją gąbką wchodząc na motyw.
Oczywiście motyw w wersji oryginalnej jest niebieski, stonowany, kwiatki śnieżno białe,ale jak widać długo ta jego "świeżość" nie trwała ;)
Patyna pozwoliła mi stworzyć pożółkłe naleciałości, dzięki czemu motyw jest miejscami utrzymany w odcieniach sepii.
Wnętrze przybornika, ranty i porzeczka ozdobione są oczywiście poprzez przecierki. Ozdabianie zaczęłam od nałożenia punktowo niebieskiego odcienia, na to woskowanie kawałkiem świecy, a następnie nałożenie farby w odcieniu beżowym. Jak to zwykle u mnie bywa, spod farby nie wyszedł jedynie kolor bazowy (niebieski), ale widać też obdarcia do samego drewna ;)
Myślałam jeszcze nad dodaniem małej gałeczki na przodzie, która by imitowała szufladkę, ale chyba byłoby już za bogato :)
Dzisiaj pojawił się pomysł na szybkie ogrodowe DIY,
zatem można uznać, że wracam do formy ;)
Pomysłem oczywiście podzielę się z Wami już wkrótce.
pozdrawiam Was gorąco :)
paniKa
Kocham Panią :)
OdpowiedzUsuńTakiego wyznania to ja się nie spodziewałam! :D Dziękuje Dario :)
UsuńSuper wyszło!!
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
Usuńextra ! serwetka się tak wtopiła w tło, że wyglądają wzory jak namalowane.. wyśmienita praca !
OdpowiedzUsuńŻeby nie było, że ja taka utalentowana malarsko, to tło i kwiaty na bokach są z motywu serwetkowego ;) Ja przyczyniłam się tylko do postarzania, tegoż kwiatowego wzoru :) Dziękuje i pozdrawiam :)
UsuńAch te przecierki i zupełnie nie wiem dlaczego nie lubisz błękitów, u Ciebie wyglądają przecudnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :) Co raz bardziej się do błękitów przekonuje, co prawda nie lubię ich w chłodnym wydaniu, ale takie nieco ocieplone choćby patyną jak najbardziej są bliskie mojemu sercu ;) pozdrawiam
UsuńZobaczyłam na bloglovin tylko zdjęcie "przed" przybornika i wprost nie mogłam się doczekać otwarcia nowej karty, żeby zobaczyć, co z niego zrobiłaś... nie zawiodłam się :) Jest teraz piękny.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie zawiodłam :)W pierwszym podejściu kusiło mnie żeby użyć kwiatowego motywu Cath Kidston, który sprawdził się kiedyś na etui, ale udało się nie ulec pokusie ;)Ślicznie dziękuje i pozdrawiam
UsuńJak cudnie postarzał się ów przybornik w Twoich rękach.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna praca.Prawdziwa Mistrzyni z Ciebie.
Pozdrawiam
W tytule posta pojawiło się słówko terapeutyczny, ale myślę, że powinnam je raczej przypisać takim właśnie komentarzom, nic tak nie podbudowuje jak takie piękne słowa :) Dziękuje z całego serducha! :))
UsuńI ja dołożę się do działań terapeutycznych:) Przybornik robi wrażenie:)))
OdpowiedzUsuńDziękuje za kolejnego energetycznego kopniaka ;) Pozdrawiam gorąco :)
UsuńCiao :) Oj przesliczny ten mebelek, jak zawsze podziwiam Twoje mistrzowskie przetarcia i bede dalej probowala sie nimi inspirowac, chociaz wiem ze daleka jeszcze droga przede mna. Sama nie przepadam za niebieskim, ale doskonale Cie rozumiem, bo efekt postarzania z niebieskim/blekitem to zupelnie inna sprawa, i wyszlo swietnie!!! Chapeau bas :)
OdpowiedzUsuńI dziekuje za odwiedziny i mejlika :)
Witam :) Coś w tym jest, że pewne kolory, ale i też motywy nieco oporne bywają na postarzanie, ale powolutku, małymi kroczkami da się oswoić każdą bestię ;) A może właśnie droga dużo krótsza przed tobą, do osiągniecia zamierzonych celów niż ci się wydaje, nie mylić z drogą na skróty ;) Czekam na kolejne prace w twoim wykonaniu :) pozdrawiam
Usuńsuper :))) będzie mi bardzo miło jeśli podzielisz się tym (albo innym) postem na link party u mnie :))
OdpowiedzUsuńwww.speckled-fawn.blogspot.com
Witam :) Dziękuje za zaproszenie i z tego miejsca nucę blogowe sto lat dla ciebie! ;) pozdrawiam
UsuńPiękna praca - jak wyjęta z kąta na strychu - ja też lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńDelikatny wzór i kolor ... no i ta patynka...