środa, 7 sierpnia 2013

Zakręcony w kwiatki



Witajcie!

Nie tak dawno pajęczyny się na blogu pozbywałam,
a tu znowu trzeba odkurzać i to solidnie!
Na swoje usprawiedliwienie mam:
pomalowane krzesło,któremu na biało się dostało,
kuchenny retro stolik, bo na krzesełku trzeba przy czymś siedzieć,
pomalowanych kuchennych krzeseł 4,bo farby bieluśkiej z wyżej wymienionych malowanek troszkę zostało ;)

Niewielkie przedmioty,ale z malowaniem troszkę się zeszło,
a na koniec już tych metamorfoz
dopadło mnie najgorsze...
czyli wstręt do farby wszelakiej :D

Ten jednak nie trwał zbyt długo, bo jak tu wytrzymać bez decu tworzenia - nie sposób! :)

 
I tak pierwszy na warsztat trafił młynek. Kształ może i niezbyt ciekawy, taki zwykły okrąglaczek...żeby chociaż szufladkę miał ;)


Troszkę czasu upłynęło zanim pojawiła się koncepcja jak młynek ozdobić. Na początku chciałam umieścić na nim jakiś ornament, jednak nie sposób było żadnego dopasować na tak małej powierzchni. Kolejna myśl to transfery, jednak i ta opcja tak szybko jak się pojawiła, równie szybko zniknęła :)
Niezawodny okazał się piękny kwiatowy motyw, którego po raz pierwszy użyłam ozdabiając drewniane etui ~klik~

Nie chciałam, żeby motyw pokrył cały młynek. Tak więc górną cześć młynka pokryłam taśmą, rozmiarem zbliżoną do dolnej części młynka (odkręcana część, pojemnik na zmielony pieprz).
Dwa niebieskie paski stanowią tło, a całości nie dominuje motyw,który co tu dużo mówić chcąc nie chcąc i tak przykuwa największą uwagę - mój faworyt wśród serii Cath Kidston ;)



Motyw pokropkowałam w jasnonebieskie i brązowe punkciki, a granicę pomiędzy serwetką a niebieskim paskiem z farby potraktowałam dość solidnie patyną :)

Kolor niebieski nałożyłam wprost na drewno, po wyschnięciu farby delikatnie przetarłam całość. Najlepszy efekt obdarcia z farby dały pionowe przetarcia papierem (bardziej realistyczne postarzanie ;)).


Najwięcej czau zajęło postarzenie elementów metalowych, jak widać na pierwszym zdjęciu była to nówka sztuka i nieźle dawała po oczach swą nowością ;)


 Zaczęłam od przeszliwowania meltaowych części, a następnie przy pomocy gąbki nałożyłam na całość wosk barwiący ~klik~
Na lekko wyschnięty wosk również przy pomocy gąbki, punktowo, w wybranych miejscach nałożyłam farbę (niebieski,który został z malowania pasków). Kiedy farba dobrze już wyschła na farbę nałożyłam patynę, która przybrudziła jasny kolor farby, dając jej rdzawy nalot.
Patyną ozdobiłam też "czyste" metalowe miejsca,które nie były pokryte jeszcze żadnym preparatem (elementy przy korbce).
Całość spoił, a właściwie przeżarł ze sobą ;) lakier w spray'u.O czywiście póniej całość została dodatkowo polakierowana lakierem akrylowym. O tym sposobie na metalowe powierzchnie pisałam już przy okazji drewnianego etui tym razem został on urozmaicony o dodanie patyny :)

Młynek przeznaczony jest do mielenia pieprzu, ten cudowny aromat towarzyszył mi przez cały proces ozdabiania,tak intetnywnie, że kichaniu nie było końca ;)
W kolekcji młynkowej mam jeszcze malenki młynek z kolekcji Włocławka i piękny, starusieńki młynek na desce....ale o nim przy innej "zakręcownej" okazji ;)

 
 
 Pozdrawiam Was gorą...
czy to już będzie przesada? :D
A co tam,
 pozdrawiam  Was gorąco!
kilka dodatkowych stopni nie zrobi nam już różnicy ;)

paniKa

26 komentarzy:

  1. jestem pod ogromnym wrażeniem twoich prac. powoli przeglądam twój blog i co tu dużo mówić - wielkie brawa dla ciebie:) pozdrawiam serdecznie Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) Dziękuje za taka cudowną opinię o moich rąk wytworach ;) Z przyjemnością poobserwuje twoje Uroczysko :) pozdrawiam

      Usuń
  2. Ale śliczne maleństwo! Postarzony jak zwykle - pierwsza klasa :) A metalowe części bardzo fajowe z ta fakturką. Niech się schowają wszystkie nowe młynki świata ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje komentarze jak zwykle kipiące pozytywnym, energetycznym ładunkiem ;) Ale ten chyba wyjątkowo, czyżby to z powodu udanego wypoczynku? ;) Dziękuje ci z całego serducha :) Mam nadzieję, że następny młynek jaki wpadnie w moje ręce będzie już bardziej rdzawy, to zdecydowanie ułatwia pracę ;) pozdrawiam

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dzięuje :)Cieszę się, że przypadła ci do gustu :)) pozdrwiam

      Usuń
  4. A mnie się jeszcze goręcej zrobiło od Twego młynka, serce mi zabiło, cóż za perfekcyjne postarzenie.....nie ma powierzchni której byś nie dała rady nadać wyglądu przynajmniej 100-letniego, suuuuper:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochana :) Jak miło czytać, że taki niepozorny młynek wywołał szybsze bicie serca! Jest, jest taka powierzchnia, szkłem się zwie...no za nic mi nie podchodzi, ale może kiedyś i ta trudna dla mnie sztuka się powiedzie :) pozdrwiam

      Usuń
  5. Super cudeńko.
    Wreszcie jesteś :-)
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) Też się cieszę, że cie widzę :) hm, czy czytam?! ;) Ślicznie dziękuje za odwiedziny, pozdrwaim gorąco :)

      Usuń
  6. Super pomysły i ekstra wykonanie, zostaję. Masz we mnie wiernego oglądacza:) Zapraszam do sie http://rozana-laweczka.blogspot.com Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za tyle ciepłych słów, dołączenie do moich miłych obserwatorów i za odrycie Różanej Ławeczki :) Po raz kolejny odrywam nowe miejsce u uświadamiam sobie, że tyle jeszcze wyjątkowych miejsc jest mi nieznanych :) pozdrwiam

      Usuń
  7. Super sie uporalas z postarzeniem mlynka! A roze idealnie sie komponuja ze stylem vintage, w Twoim wydaniu - poprzecierane i pokropkowane pozostaja romantyczne ale nie przeslodzone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwięcej zajęło mi postarzanie metalowych części, kwiatowy motyw ,którego użyłam, to właściwie taki "samograj", jedynie go troszkę przykurzyłam ;) Ślicznie dziękuje za odwiedziny :) pozdrawiam

      Usuń
  8. Jestem pod wrażeniem, świetna metamorfoza :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam metamorfozy! młynek wygląd świetnie. Najbardziej urzeka mnie ta srebrna cześć, genialnie postarzona, a całość nieziemsko przetarta ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie i ślicznie dziękuje! :) Sporo jeszcze przedmiotów czeka na metamorfozę, chociaż większość już sama w sobie jest wyjątkowa, przez to,że niejeden strych już zwiedziła ;) Twój "motyl po przejściach" również genialny, ale o tym już wiesz :) Pozdrawiam

      Usuń
  10. Piękny, starusieńki młynek!
    Kompozycja, kolory, tarcia, cienie, kropki ... wszystko super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochana! :) Ogrąlaczek nie stawiał oporów, więc praca z nim to była czysta (nie licząc upaćkania się patyną i woskiem) przyjemnością ;) Pozdrawiam

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.