czwartek, 20 marca 2014

Z sercem do kuchni



Witajcie!

Na wstępie dziękuję za Wasze odwiedziny,
cudowne komentarze,
dobrze wiedzieć, że o mnie jeszcze pamiętacie ;)

Mam nadzieję, że dzisiaj Was nie zanudzę,
ale idąc za ciosem pokusiłam się o kolejną metamorfozę :)

Dostało mi się niechciane serduszko... zabrzmiało troszkę dwuznacznie ;) Serduszko miało być ozdobione tuż przed walentynkami ale jakoś się nie złożyło, tak więc  dopiero dzisiaj doczekało się nowej odsłony. Tabliczka do zapisków z sercem w roli głównej w oryginale prezentowała się następująco:



Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale podobne były dostępne chyba w Pepco.
Tabliczkę zaczęłam szlifować papierem ściernym, niemiłosiernie leciał z niej biały pył, więc żeby się nie nawdychać ;) od razu pomalowałam ją biała farbą.
Wybór motywu jak nigdy był oczywistością, padło na niebieskości w kwiatowym wydaniu. Serwetkę obracałam dotąd aż motyw ładnie się wkomponował dookoła serducha, po czym ją przykleiłam.









 Sam motyw przypadł mi do gustu już przy ozdabianiu tej deski ~klik~, więc postanowiłam go ponownie wykorzystać. Docelowym miejscem dla deseczki jest kuchnia, a ten motyw jak dla mnie jest iście kuchenny ;)

Całość postarzyłam wcierając głównie w krawędzie wosk barwiący. Dał on podobny efekt jak postarzanie patyną, z tą różnicą że okres oczekiwania na wyschnięcie wosku jest nieporównywanie krótszy niż przy stosowaniu patyny :)





Największym minusem był nieszczęsny stempel znajdujący się na części pomalowanej farbą tablicową! Pierwsze co, to postanowiłam go potraktować odrobiną rozpuszczalnika, ale cholerstwo nie dało za wygraną. Nie pozostało mi nic innego jak starcie całości najdrobniejszej gramatury papierem ściernym. Stempel owszem schodził, ale razem z farbą tablicową, a tej żeby zamalować całość i już się tym więcej nie zajmować niestety nie miałam ;) Napis w końcu od tego gładzenia papierem zbladł, aaaale jakby się tak dokładnie przyjrzeć to ślad po nim został...
czym to miejsce zasłonić? Opcji było kilka, ostatecznie wybór padł na buteleczkę po aromacie do ciast ;) 
Parę sztuk odłożyłam, bo jak wiadomo nigdy nie wiadomo do czego mogą się przydać :D


I tak buteleczkę potraktowałam tym samym motywem, przykleiłam do tablicy klejem na gorąco, a następnie przez uszko buteleczki przewiesiłam sznurek do mocowania kredy.
W oryginale sznureczek wisiał z boku deseczki, ale od razu przy klejeniu motywu postanowiłam się go pozbyć, licząc na to że znajdę jakieś lepsze lokum dla kredy.
Z pomocą jak widać przyszło wspomniane uszko od buteleczki...której zawartości nie zdradzę ;)




Lubię takie dni, kiedy biorąc jakiś przedmiot do ręki
od razu mam pomysł na jego ozdobienie.
Na pewno ten dzisiejszy przypływ weny
spowodowany był pierwszym dniem wiosny :)
Oj czuć ją w powietrzu!

Na koniec przesyłam Wam troszkę słoneczka,
życząc nieustającej weny
i już dzisiaj pięknego weekendu! :)



BUZIAKI!

paniKa :)

14 komentarzy:

  1. Genialna metamorfoza :) Włożyłaś dużo pracy i serducha :)
    Pięknie.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyszło super! Ja ostatnio robię metamorfozy wszystkiego co pod ręką ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. pięknie wyszło! super pomysł z tą buteleczką :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Efekt jest super!!! Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Najbardziej tym razem podoba mi się pomysł z buteleczką.
    Słoneczne pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale,że już wróciłaś i to z taką wspaniałą metamorfozą....Super wyczarowałaś tę deseczkę :)Pozdrawiam bardzo wiosennie Agata:)Miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne postarzenie! Pomysł niezły z tą buteleczką. Brakowało mi Twoich prac.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze przyjemnie wraca sie na Twój blog bo jest tutaj pięknie, inspirująco i autentycznie :) Dlatego tak łatwo nas sie nie pozbędziesz :D Metamorfoza bardzo mi się podoba - jak to się mówi w Małopolsce "no elegancko wyszło" :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyszło super!
    Widać różnicę pomiędzy twoją wersją z duszą, a sklepową, choć z niby modnymi dekoracjami :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż za pozytywna odmiana! Pięknie wyszło :) Pozdrawiam, Ania

    OdpowiedzUsuń
  11. Widać , że włożyłaś w ta pracę "serce" :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.